Nie przez przypadek Jelarze nadali tej Bestii taką właśnie nazwę. “Ta, która tropi trupy” czy też “Wędrująca śladami śmierci”, tak w pierwszych Bestiariuszach rozpisywano się o tym cudacznym bycie.

Zjawa ta pod postacią bezkształtnej masy przemierza bezkres Kotliny, poszukując na wskroś przesiąkniętych tajemnymi mocami szczątków innych stworów. Co istotne, jej nieokreślona forma nie jest naturalną cechą. To efekt działania nieszczęsnej klątwy rzuconej przez Dawnych jako karę za haniebne uczynki, których Bestia dopuścić się miała w latach minionych.

Obłąkane dziwadło z niemałym trudem odnajduje kości rozrzucone po Krainie Wiecznych Mgieł, a następnie obwiesza się znaleziskami niczym osobliwą biżuterią. Dzięki temu może nabrać konkretnych kształtów i choć przez chwilę stać się czymś namacalnym, choć przez moment poczuć to, co zostało jej brutalnie odebrane. Sielanka ta niestety nie trwa zbyt długo. W wyniku działania klątwy, każdy ze skrupulatnie zebranych skarbów zaczyna żarzyć się żywym ogniem, raniąc mamidło boleśnie, przez co zmuszone jest ono w końcu zdjąć z siebie trupie dekoracje, ponownie stając się jedynie kłębiącą się masą energii.

Trupidło jednak nie porzuca swych znalezisk. Sumiennie znosi jej do swego skarbca zwanego Marowym Cmentarzyskiem, znajdującym się wysoko w Karkonoszach, tuż u podnóża Łabskiego Kotła, w nadziei, że klątwa kiedyś osłabnie, a artefakty nadające jej kształt w końcu będą mogły być użyte, nie przysparzając Bestii ogromnego bólu.

[fragmenty pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego, Tom IV]