Nawet najmłodsi Jelarze doskonale wiedzą, że krótkie zimowe dni nie sprzyjają dalekim wyprawom, a szczególnie tym w góry wysokie. Śnieżne zaspy i mroźne nawałnice potrafią zajść za skórę nawet najbardziej doświadczonym podróżnikom, sprawiając, że zmrok dopada ich z dala od bezpiecznego schronienia, w miejscu, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. W miejscu pełnym niepewności i strachu, w którym śmierć czai się tuż za szponami mgielnych Bestii właśnie wyruszających na żer.
 
Pośród górskich mamideł, które uaktywniają się, gdy ostatnie ze słonecznych promieni pochłonie horyzont, jest Zastygniec. Ta zimowa zjawa unoszona przez silne porywy mroźnego wiatru przemierza górskie szlaki w towarzystwie lodowych drobinek lodu.
 
Jej nadejście sygnalizuje dziwaczny i złowieszczy dźwięk przypominający łopot materiału targanego przez wiatr z ogromną siłą. Gdy nasączona grozą melodia gwałtownie ustaje, oznacza to jedno – atak Bestii. Zmora pod postacią śnieżnej zamieci naciera na wywęszonego wcześniej wędrowca, bez litości smagając jego ciało. W efekcie bardzo szybko dochodzi do wychłodzenia i licznych odmrożeń, które odbierają ofierze siły do ucieczki oraz jakiejkolwiek obrony. Gdy wycieńczony nieszczęśnik powoli godzi się ze swym losem oddając swój żywot w szpony Zastygca, ten przystępuje do finalnego aktu. Nie uśmierca jednak swej zdobyczy od razu. Za pomocą wiatru unoszącego cząstki śniegu i lodu oraz wilgoci zawieszonej w mglistych tumanach, obtacza podróżnika warstwą białego puchu, która z minuty na minutę, z godziny na godzinę staje się coraz grubsza i cięższa. W pewnym momencie ofiara przypomina oblepione śniegiem drzewo, które pełni rolę spiżarni stwora. Często mija wiele dni zanim wszelkie oznaki życia ustaną, a ciało zamieni się w bryłę lodu, stając się więzieniem dla duszy. I właśnie dopiero wtedy Zastygniec powraca do swej ofiary. Szponami wydrąża dziurę w zamarzniętym truchle i wysysa esencję życia uwięzioną w lodowej pułapce.
 
Wielu Jelarzy wędrując po górskich duktach często mija zniewolonych nieszczęśliwców i choć śnieżne formy przypominają im jelarskie sylwetki, to są oni przekonani, że to jedynie artystyczne działania zimy, która za pomocą wiatru i śniegu urzeczywistnia swoje wizje. Zatopieni w nieświadomości przechodzą obok mroźnej rzeźby, nie zdając sobie sprawy, że pod białą skorupą w smętnej ciszy wygasa właśnie czyjeś życie.
 
[Fragmenty pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego Tom 3]