Rubień to jedna z najbardziej tajemniczych istot, które można spotkać na karkonoskich rozdrożach. Przez wieki był tak rzadko obserwowany, że próżno szukać jakichkolwiek wzmianek na jego temat w słowie pisanym. Jedynym źródłem wiedzy dotyczącym tego górskiego widziadła są legendy opowiadane przez wędrowców przy wieczornych ogniskach lub przekazy słowne pochodzące od najstarszych mędrców zamieszkujących trudno dostępne pustkowia. Według tych historii Rubienia zaobserwować można wyłącznie w okolicach Śnieżnych Kotłów, gdzie pojawia się raz na kilka, kilkanaście lat […].

Niemal wszystkie przekazy są zgodne w jednym. Gdy byt ten pojawiał się na sudeckich szlakach, wszystko dookoła cichło, a chmury nabierały soczystych, czerwonych rumieńców. Nieboskłon wyglądał wtedy tak, jakby ktoś zawiesił najpiękniejsze walońskie rubiny tuż nad górskimi szczytami. Dzień po objawieniu się Bestii Kotlinę nawiedzały zadziwiające anomalie pogodowe w postaci śnieżyc w letnie miesiące, huraganowych podmuchów wiatru zdolnych jednym uderzeniem położyć całe połacie lasu, ulewnych deszczy podtapiających niżej położone osady, gradu niszczącego uprawy czy osuwisk skalnych potrafiących w kilka chwil pogrzebać całe wioski. Dlatego gdy Rubień pojawiał się w Karkonoszach, w dolinach wybuchała panika, a Jelarze w pośpiechu przygotowywali się na najgorsze, zabezpieczając rodzinę i dobytek. Do dziś trwają spory o to, czy potwór ten jest odpowiedzialny za nieszczęścia, które nawiedzają Kotlinę, czy może wręcz przeciwne – ostrzega mieszkańców przed nadciągającym kataklizmem. Na to pytanie jednak, jak i na wiele innych dotyczących tej zjawy, jednoznacznej odpowiedzi nie ma.

[fragmenty pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego, tom 1]