Meander Olbrzymi to niezwykle rzadka i tajemnicza Bestia, której zwyczaje nie do końca zostały poznane. Stwory te przychodzą na świat w Mokrej Puszczy porastającej Góry Ołowiane. Wykluwają się ze złotych jaj złożonych podczas pełni księżyca, kiedy ostatnie z zalegających śnieżnych połaci zostają roztopione przez wiosenne promienie słońca. Na początku swojego życia nie odbiegają znacznie wielkością od swoich krewniaczek – salamander. Sytuacja ta ulega zmianie, gdy górskie zbocza, po ustąpieniu zimy, po raz pierwszy okrywają się mglistą otuliną. Obecne w mlecznych oparach cząsteczki magii są wchłaniane przez te leśne smoki całą powierzchnią skóry. Feeryczna zawiesina, pod wpływem niepoznanych procesów, zaczyna oddziaływać na ich metabolizm niczym katalizator. Małe i ślamazarne żyjątka zaczynają ekspresowo przybierać na masie. Nieustanny wzrost trwa do końca wiosny, kiedy to mgły ustępują miejsca letnim suszom. Niektóre z osobników, w tym czasie osiągają gargantuiczne rozmiary, z łatwością przewyższając dachy najwyższych jelarskich budowli. Gdy faza wzrostu dobiega końca, Góry Ołowiane przestają być dla nich wystarczająco przestronne. Zmuszone do poszukiwania nowego domu, migrują w Karkonosze. W związku z tym, że ich tempo poruszania się jest boleśnie powolne oraz to, że poruszają się jedynie nocą, wędrówka potrafi trwać wiele długich tygodni. Po dotarciu do stóp Gór Olbrzymich, z mozołem wdrapują się na wyżej położone granie, by wypatrzeć dogodne miejsce do zasiedlenia. Omiatają wtedy wzrokiem najbliższą okolicę, w nadziei na wypatrzenie dogodnego lokum. Gdy znajdą już odpowiednią ostoję, wtedy ospale przelewają się przez szczyty, prosto w kierunku chłodnych i wilgotnych torfowisk. Po dotarciu na miejsce, z odczuwalną ulgą, zagrzebują się w nich, by ukoić spierzchniętą skórę, zanurzyć ją w przyjemnej mazi działającej niczym balsam. Po kilku latach, gdy dostatecznie zregenerują siły, opuszczają przytulne kryjówki i, na kilka godzin przed wschodem, wyruszają na żer. Instynktownie poszukują obniżeń, w których kotłują się poranne obłoki będące dla nich pokarmem bogatym w substancje odżywcze.

Co ciekawe, w Karkonoszach, z czasem nabierają dodatkowych umiejętności. Ich ciało bowiem pokrywa się od spodu grubą warstwą gęstego śluzu, który wydzielany jest przez gruczoły znajdujące się pod pachwinami. Dzięki tej lepkiej substancji, potrafią wprawiać ciało w ślizg, umożliwiający im zdecydowanie szybsze poruszanie się w trudnym górskim terenie. Dodatkowo chroni on stworzenia przed ostrymi fragmentami skał, które z łatwością mogłyby rozerwać ich wrażliwą skórę. Po wschodzie słońca powracają do swoich jam, by uniknąć drażniącego blasku słońca. Zbocza i szczyty, które zostały nawiedzone przez Bestię, jeszcze przez wiele dni pozostają pokryte śluzem. To właśnie dzięki niemu chmury z taką płynnością i artystyczną gracją spływają po zboczach, tworząc uroczy i widowiskowy dla oczu spektakl. Śliska maź jest również chętnie poszukiwana przez Jelarzy, którzy wykorzystują ją w eliksirach i wywarach, a także jako smar usprawniający pracę wielu mechanizmów stosowanych w wiatrakach, mostach zwodzonych czy młynach.

[Bestia i opis pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego Tom II.]